Czy oni całkowicie zawłaszczyli państwo?
Politycy uparcie twierdzą, że nie. Mimo, iż w sprawie zabójstwa Krzysztofa Olewnika ciąg zdumiewających wydarzeń systematycznie się wydłuża.
Gdy już wydawało się, że w związku z żywszym przebiegiem śledztwa, do samobójstwa w celi przygotowuje się przyjaciel zamordowanego, Jacek Krupiński, sąd niespodziewanie zwolnił go z aresztu...
Media tym razem sugerowały, że Krupiński nie zawdzięcza wolności jakimś wyjątkowo wpływowym, niekoniecznie jawnym urzędnikom państwowym, ale... jasnowidzowi! Wyglądało to intrygująco:
"U podejrzanego znaleziono bowiem notatki, z których wynikało, że wiedział, co dzieje się z porwanym. Jednak obrońcy tłumaczyli, że zapiski Jacka Krupińskiego to wynik wizyty u jasnowidza, który miał mu podać szczegółowo, co dzieje się z Olewnikiem".
Jeszcze ciekawsze były informacje o powodach dla których sąd uznał, iż podejrzanemu nie należy przedłużać aresztu.
- To prawda, przed aresztowaniem wyjeżdżał za granicę, ale zawsze wracał (...) - Sam fakt, że dany samochód - będący zresztą własnością Krzysztofa Olewnika, nie świadczy o obecności Krupińskiego w danym miejscu. Wiadomo, że tym samochodem jeździła też żona Krupińskiego (...) także zeznanie świadka Piotra S., że latem 2005 r. Krupiński był widziany na dworcu kolejowym w Warszawie z policjantem prowadzącym sprawę, podobnie jak wiadomości o rozmowach Krupińskiego z hersztem bandy porywaczy Wojciechem Franiewskim i jednym z zabójców - Sławomirem Kościukiem - nie są wystarczające do uznania, że Krupiński był z nimi w zmowie...- tłumaczyła pani sędzia.
Z reakcji sądu wynika, że adwokaci Jacka Krupińskiego mają dużą siłę perswazji.
Zagrożony powinien czuć się feralny jasnowidz.