Jeden ze światowej sławy naukowców juz ponad rok temu roztrzygnął sprawę ostatecznie. Ludzie dzielą się na bydło i nie-bydło. Co ciekawe, potencjalne "bydlę" po uperfumowaniu się poprzez odpowiednie głosowanie w wyborach automatycznie dołącza do nie-bydła.
Teza o tak prostych zasadach podziału od razu wydała mi się ciekawa i dyskusyjna. Dlatego dyskutowałem z nią i tu i tam, wskazując, że należałoby przynajmniej dorzucić do klasyfikacji tego typu kategorię uperfumowanego bydła.
Zamieszanie panujące wokół starannie wyperfumowanego posła PO, Janusza Palikota może świadczyć, że na politycznym rynku zapotrzebowanie akurat na ten rodzaj rogacizny rośnie.
Taki polityk to prawdziwy skarb dla każdego ugrupowania. Nieprzypadkowo, reprezentujący konkurencyjną partię, Jacek Kurski mówił o czymś w rodzaju "castingu na Palikota". PiS próbowało znaleźć wystarczająco chamskiego, efektownego medialnie posła... i nie znalazło.
"Uważam prezydenta za chama", "posłanka się prostytuuje"... takie sformułowannia brzmią szczególnie efektownie, gdy wygłasza je człowiek zdolny do zaprezentowania dowolnej bzdury, jeśli tylko jego wystąpienia zostaną zaprezentowane w mediach.
Aktor PO poczynał sobie bardzo śmiało. Na razie nie wiadomo, czy nie zbyt śmiało. Stracił swoją komisję parlamentarną? Nie wiadomo, nie wiadomo na jak długo... a trzeba pamietać, że gra toczy się o większą stawkę.
Janusz Palikot mówi o swoim przyszłym przywództwie w partii. Szef klubu parlamentarnego PO (Chlebowski) nie wyklucza tego scenariusza. Wicepremier i Sekretarz Generalny Platformy wychwala Palikota i wskazuje, że "wniósł wiele świeżości" do polityki. Posłowie z dalszych szeregów bronią słynniejszego kolegę przed zbyt dotkliwymi karami i tłumaczą, że bez Palikota nie można byłoby mówić o "przyjaznym państwie", walce z biurokracją, odpolitycznieniu gospodarki, odnowie moralnej...
Wcześniej czy później, przy radosnej medialnej wrzawie, dojdzie do tryumfalnego powrotu uperfumowanego bydła. Nie tylko dzięki PO. Castingi we wszystkich partiach trwają.
Komentarze