Wracam do tematu "największego problemu polskiej prawicy". Co nim jest? Wyborcy! Zakochani w politykach, prawicowi wyborcy, którzy niczego nie wymagają od swoich pupilów i zniechęcają ich do jakiegokolwiek rozwoju zapewniając o swoim bezwzględnym, dozgonnym poparciu.
Jak już wielokrotnie pisałem, istnieją "obiektywne" uwarunkowania zewnętrzne powodujące, że prawica ma "pod górkę". Pół wieku komunizmu, "okrągły stół", uwłaszczona nomenklatura, wszechwładni agenci tajnych służb, partia zagranicy, Gazeta Wyborcza, inne nieprzychylne media, bezwzględni, zręczniejsi w medialnych rozgrywkach, konkurenci... To wszystko może drażnić! Jednak najbardziej irytujące jest zachowanie samych prawicowców. Wyborcy zapominają, że politycy są jak krowy. Że bez naszej troskliwej opieki zawsze wlezą w szkodę.
Temat zdziczałych krów i pobłażliwych hodowców obszernie omówiłem we wcześniejszych notkach. Tym razem, chcę zwrócić uwagę na inną formę szkodnictwa uprawianego przez prawicowy elektorat.
Apatia, kult bierności, "szlachetna i bezinteresowna" negacja różnych form aktywności innych. "Stronnictwu Świętego Spokoju im. Felicjana Dulskiego" nie wystarcza własna bierność. Uzbrojeni w szydercze uśmieszki, zabierają się za topienie w niej innych. I to jak aktywnie!
Skąd bierze się przekonanie o wyższości lenistwa nad pracowitością? Tłumaczenia są rożne... Skoro wiadomo, że jak mówił Smurf Maruda: "i tak się nie uda!", to po co się wysilać? Przecież jeśli w jakimkolwiek obszarze rywalizujemy z lewicowcami, to czy ta rywalizacja nie jest formą ko-la-bo-ra-cji? No i po co promować własne poglądy, skoro i tak tym , którzy się z nimi zgadzają są już dobrze znane :)?
Raz po raz na prawicowych forach internetowych pojawiają się pełne obrzydzenia głosy: jak można pisać na... (tu można wstawić dowolną nazwę, z Salonem24 włącznie)? Jak można popularyzować swoje poglądy na "nie-naszych" portalach? Czy nie lepiej stworzyć hermetyczną, świetnie rozumiejącą się grupkę, zamiast wpychać się ze swoimi głosami tam gdzie mało kto chce ich słuchać?
Na Salonie24 problem objawił się najefektowniej przy okazji dyskusji u Toyaha na temat konkursu na Blog Roku. Wedlug mnie Toyah zbytnio przejął się krytyką. Destrukcyjne głosy Smurfa Marudy i jego kumpli trzeba z definicji lekceważyć. I robić swoje.
Czy nasze prawicowe gardłowanie (klawiaturowanie) ma jakiś sens? Tak. Pod warunkiem, że mamy coś do przekazania i - jak mawiał wieszcz Adam M.- :"nam nie jest wszystko jedno".
Jeśli nasze memy zamkniemy w piwnicy, ich memy opanują świat...