Przyszedł czas na pytania brutalne...
Ile swoim ukochanym politykom może wybaczyć prawicowy wyborca? Gdzie jest granica?
W ostatnich tygodniach, zwolennicy ogólnonarodowego pojednania mają powody do radości. Granice nie istnieją... Byle tylko "dla dobra Polski". Filozofię tę wyłożył kiedyś przed kamerami prezydent Lech Wałęsa.
Środowisko działaczy Prawa i Sprawiedliwości od lat nie darzy nadmierną estymą Lecha Wałęsy. Przecież paktował, współpracował, bratał się z komunistami. Znanym z antykomunizmu działaczom PiS zawsze zależało na tym, żeby granice były ostre. Żeby było wiadomo gdzie stoimy "my", a gdzie "ZOMO". Nawet jeśli powierzali stanowiska w ministerstwach kolegom z pezetpeerowską przeszłością, to przeszłości tej podobno nie znali!
Jeszcze ostrzejszą, antykomunistyczną linię obierał zwykle elektorat PiS. "Komuchy", "czerwona zaraza" "sowieckie bękarty"...
Partyjni antykomuniśći też chętnie zapewniali o swej bezkompromisowości. Stopniowo, antykomunistyczny ogień zaczął przygasać i w jednych, i w drugich. Co zostało?
Entuzjazm wyborców i ich bezwarunkowe poparcie dla "prawicowych" polityków.
Elektorat PiS, podobnie jak dawni partyjni antykomuści, zachwyca się strategicznym geniuszem przywódców wykazanym w czasie operacji wyrzucenia z telewizji Anity Gargas, po emisji "Towarzysza generała". Udało się! Telewizyjny sojusz PIS- SLD ugruntowany. A sama sprawa telewizyjnej czystki wykonanej pazurami Orłów z PiS-u? Drugorzędna, zupełni bez znaczenia...
Podobnie jak dawni partyjni konserwatyści, elektorat zachwyca się pomysłami wprowadzenia wyborczych parytetów, grzecznie kiwa na zgodę głowami, kiedy była minister, Joanna Kluzik-Rostkowska opowiada dziennikarzom o bardziej nowczesnym modelu rodziny i zdradza pod jakimi warunkami poparłaby "prawo kobiet" do zabicia swojego dziecka.
To piękne, że wyborcy ciągle wierzą w swoich wybrańców niczego od nich nie wymagając! Piękne i głupie.
Sam co prawda uważam, że politycy są jak krowy i bez naszej troskliwej opieki zawsze wlezą w szkodę, ale bardzo nie lubię gasić entuzjazmu u pozytywnie rozemocjonowanych współobywateli. Nie lubię. Czasem jednak muszę...
Jak dla mnie, tej bezwarunkowej miłości jest już zbyt wiele! Poseł Poncyluiusz ma rację... Szkoda PiS-u!
Teraz mówię do Was fanatyczni wielbiciele Prawa i Sprawiedliwości... Ludzie zazwyczaj pełni dobrych chęci, wiary, nadziei i miłości...
Na pewno powiecie, że PiS jest niszczone przez... zagraniczne ośrodki, wiadome kręgi, nieprzyjazne media, prasę na Jamajce... długo by można wymieniać! Ale zastanówcie się, czy przede wszystkim nie jest niszczone przez Waszą głupią miłość?
Czy naprawdę chcecie zamordować swoją ukochaną partię? Chcecie zrobić z niej to wszystko czym brzydzicie się w innych ugrupowaniach?
Dla jasności, uwaga porządkująca :). Nie wydaje mi się, aby PIS było gorsze od którejkolwwiek innej partii.
Mimo to, Oni nie zasługują na Waszą miłość. Jeśli już chcecie im pomóc, to zacznijcie od nich wymagać. Jeśli ich kochacie, to dla ich dobra nie żałujcie bata. Pomóżcie im wygrzebać się z tego cieplutkiego politycznego bagna. Być może dzięki temu, z otłuszczonych, bezideowych hipopotamów przepoczwarzą się we wspaniale wytrenowane, wyścigowe rumaki. Dajcie im szansę!
Żebyście nigdy nie usłyszeli od nich: "Tu, w tym błocie leżymy my, a tam... nasi sojusznicy z ZOMO".