Janusz Palikot przeraził się skalą agresji panującej w przedwyborczej Polsce. W Lublinie chciał ludziom opowiadać o apolitycznym macierzyństwie i za to... o mało nie został ukamienowany! Zresztą, co tam kamienie, dochodzi już do rzeczy dużo gorszych: "obelg, wyzwisk, rzucania się na ludzi"...
- Tu są zdjęcia, na których jakaś kobieta dusi wręcz człowieka trzymającego hasło "Jarek Podróbka"(...) W moją stronę rzucono kilka przedmiotów, nie widziałem, jakie to przedmioty, żaden nie trafił we mnie. Wydaje mi się, że to była jakaś butelka, puszka, kawałki drewna i kamień (...) Czarne okulary, żeby nie można było rozpoznać oczu, chowanie przedmiotu, którym rzucał wcześniej, świadczy o tym, że przyszedł na to zgromadzenie z premedytacją przygotowany do dokonania przestępstwa. (...) Atmosfera, którą stworzył Jarosław Kaczyński, gdzie nie można przejść, żeby ktoś nie ubliżał, jest atmosferą strachu. W państwie Jarosława Kaczyńskiego, w państwie gdzie nie można się zgromadzić, bo znajdzie się jakiś paragraf, albo znajdą się ludzie, którzy będą rzucać jakimiś przedmiotami, ja żyć nie chcę- relacjonował Palikot.
Palikotowi nie udało się nagrać ataku potencjalnego mordercy. Zaprezentował za to nagranie z babcią...
A jak całe wydarzenie skomentował Władysław Bartoszewski? Tańcem. "Burundi dance".
A na koniec... zdjęcie (a jednak!) skruszonego "mordercy"! Człowiek, który chciał butem zamordować Janusza Palikota przyszedł do Jego biura, aby go przeprosić. Na razie nie udziela wywiadów i nie apeluje o poparcie Komorowskiego...
(fot. PAP / Wojciech Pacewicz)