Wokół gospodarki robi sie coraz większe zamieszanie. Politycy wypowiadają się równie chętnie, co niejednoznacznie. A dziennikarze starają się nie interpretować myśli naszych politycznych i gospodarczych przywódców.
Rządowi specjaliści od propagandy nie mają ostatnio łatwego życia. Harraoptymistyczne prognozy gospodarcze prezentowane w Polsce przepplatane są pesymistycznymi "źle zrozumianymi" wywiadami w prasie zagranicznej. Bardzo niejednoznacznie zaczął się wypowiadać nawet premier Donald Tusk...
-Mam nadzieję, że Polska wyjdzie wzmocniona z globalnego kryzysu gospodarczego- stwierdził entuzjastycznie premier, oceniając sytuację Polski na tle światowego kryzysu gospodarczego, by po chwili dodać na własne usprawiedliwienie, iż nie ma co "przeczerniać sytuacji, która i tak nie jest łatwa".
Jeszcze ciekawszy zwrot w ocenach sytuacji polskiej gospodarki wykonał minister finansów Jean-Vincent Rostowski.Już nie przewiduje wzrostu PKB o 4,8 procenta...
- Nie chciałbym przesadzać, nie chcę wprawiać nikogo w depresję, ale można by prawie powiedzieć, że cała Europa tonie, a Polska, według naszych szacunków, wyjdzie na lekkim zerze. (...) Porównujmy to, co się dzieje w innych krajach i popatrzmy, co się dzieje w Polsce. To jest naprawdę imponujące" - podsumował swe nadspodziewanie pesymistyczne przemyślenia Rostowski.
No to, Panowie i Panie... Jak jest?
Dobrze, ale jeszcze nie tragicznie...?