Tak, mili Blogerzy i Komentatorzy! Stało się to co się stać musiało :) A my... daliśmy się oszukać! Najdobitniej świadczą o tym reakcje na zamieszanie wokół dzisiejszego oświadczenia premiera Donalda Tuska.
Większość z nas zachowała się niczym otumaniony widz serialu "Na dobre i na złe", który na widok aktora odgrywającego rolę Doktora Burskiego pyta zawodnika jakie leki powinien przyjmować pacjent chory na łuszczycę, grzybicę, albo koklusz. Zapomnieliśmy, że to tylko gra? Zwykła aktorska gra...
Sprawa była bliska jednoznaczności od dawna. Opisywałem to zresztą w kilkunastu notkach :). Dziś dorzuciłem tylko dwie:
Dziś o godz. 11.00 Premier niespodziewanie ogłosi...
Premier nie kandyduje - co za "niespodzianka"!
W pierwszej poinformowałem co będzie miał nam do zakomunikowania pan Premier. W drugiej uprzejmie "zdziwiłem się", że pan Premier spełnił moje oczekiwania.
Z lektury komentarzy pojawiających się nawet na ekskluzywnym Salonie24 :) wywnioskowałem, że znaczna część widzów tego spektaklu wierzy, że nie ogląda aktorów odgrywających swoje role, a najnormalniejszego doktora Burskiego, siostrę Bożenkę i ordynatora Trettera...
Ludzie czytający słowa Bronisława Komorowskiego ("Wiem, że od jakiegoś czasu jestem wśród "podejrzanych" do kandydowania na prezydenta, ale poczekajmy na premiera. Ja oczekuję, że będzie kandydował, bo to nieomal gwarancja sukcesu") najprawdopodobniej byli przekonani, że przyszły kandydat PO na prezydenta wypowiadał je bo... rzeczywiście nie znał jeszcze decyzji narzuconej Premierowi przez Jego partię...
Sympatycy wszystkich partii politycznych prześcigali się w analizie "decyzji Tuska", zupełnie jakby to wszechwlasny Premier podejmował decyzje. Zastanawiali się "czemu nie chce?", zupełnie jakby zapomnieli, że "chcieć" to nie zawsze "móc". Oceniali "genialny/żałosny/niejasny/zaskakujący... "ruch szachisty", jakby wierzyli, że to goniec szachowy rozgrywa partię.
Niektórzy z genialnych blogerów tak się rozgorączkowali politycznym spektaklem, że zabierali się do miażdżącego komentarza mojej notki, mimo, że jej nie przeczytali...
Drodzy Giganci Blogosfery, daliście się nabrać politycznym aktorom? No to czego możemy sie spodziewać po "przeciętnym wyborcy"?