To przede wszystkim efekt nieudolnego klecenia oficjalnych teorii, które miały obowiązywać dziennikarzy. "Medialna prawda" była tak absurdalna, że od początku jasne było tylko jedno: "BYŁO INACZEJ NIŻ PRÓBUJE NAM WMÓWIĆ TELEWIZJA".
Nad tą sprawą wisi atmosfera "tabu". Do dziś, mimo obalenia wielu bzdurnych "niusów", nikt nie zadaje podstawowego pytania: dlaczego Rosjanie (a po nich dziennikarze) kłamali? Mimo, że nikt nie zadał tego pytania, sam spróbowałem już na nie odpowiedzieć...
Tym razem chciałbym zapytać o coś innego. Jak to się dzieje, że ludzie mający prawie bezpośredni dostęp do źródeł informacji robią wrażenie... delikatnie mówiąc... szczególnie pozbawionych wiedzy? Jak to się dzieje, że dziennikarze naszego kraju robią wrażenie mniej zainteresowanych prawdą o katastrofie od dziennikarzy "krajów niezaangażowanych"?
Kilka dni temu podawałem już przykład 10 antymedialnych teorii spiskowych:
1) Piloci polskich samolotów oddanych do dyspozycji rządu i kancelarii prezydenta znają języki obce.
2) Piloci poza językiem polskim i angielskim znają też język rosyjski.
3) Piloci ci nie są "żółtodziobami" i loty, w których zabieraja na pokład przedstawicielii władz państwa nie są ich pierwszymi lotami w życiu.
4) Piloci ci doświadczeniem i umiejętnościami z reguły górują nad kolegami ze swej grupy zawodowej.
5) Pilotom znane są nie tylko maszyny, któymi lecą, ale nawet lotniska na których lądują.
6) Piloci znali też lotnisko w Smoleńsku.
7) Pilotom znane było wyposażenie samolotu i potrafili obsługiwać aparaturę pokładową.
8) Samolot nie kołował nad lotniskiem przez dwie godziny, a co więcej, lot trwał poniżej dwóch godzin.
9) Samolot nie wykonał czterech prób podejścia do lądowania.
10) Godzina katastrofy podana przez Rosjan była fałszywa.
Wszystkie wymienione teorie (niespodziewanie dla fachowców?) okazały się prawdziwe...
Na koniec coś dla zwolenników tezy o niedopuszczalności stawiania pytań i hipotez. Dla tych, którzy twierdzą, że dopytywanie się o przyczyny katastrofy to obrzydliwość, a do tego budowanie "polskiego piekła" i "wojny polsko-polskiej".
Nawet w innych krajach UE stawianie pytań jest bardziej popularne...