Marek Migalski był bardzo delikatny wobec politycznych konkurentów.
Występ przedstawicieli komitetu tworzonego przez 160 zawodników popierających Bronisława Komorowskiego był i śmieszny (jak teledysk z ruandyjskimi tańcami Władysława Bartoszewskiego) i straszny (jak wezwania do wojny domowej Andrzeja Wajdy).
Świadomie, czy nie... skompromitowali swojego faworyta!
A miła dla ucha jamajska kultura całkiem przepoczwarzyła się w kulturę Ruandy i Burundi.
Szanse Komorowskiego na porażkę w tych wyborach rosną każdego dnia! I to wszystko przy świadomości kandydata PO, jak bardzo uważnie należy prowadzić kampanię.
Dla przypomnienia, coś dla zupełnego rozanielenia sympatyków PO... wierszyk o kampanijnej strategii, napisany przez ich umiłowanego Kandydata.
"Nikogo nie zrazić, nie popsuć relacji
Nie ulec pokusie, strzec się konfrontacji
Nie zakląć, nie zadrwić, nie przylać choć chce się
Nie zranić broń boże w wyborczym ekscesie.
Nie ruszyć spraw rządu, ministrów pochwalić
Siłą komplementów jak ręką powalić
Smagnąć ciepłym słowem, nie igrać z ryzykiem
I do tego wygrać z niezgorszym wynikiem".
"Czuję w sobie potencjał, jestem przygotowany. Jak tak patrzę po scenie politycznej, to sam siebie pytam - jak nie ja, to kto?"- żartował Kandydat podczas spotkania z działaczami PO w Nowym Sączu.
Chyba nie był świadomy tego, że Jego słowa mogą brzmieć naprawdę komicznie.
Czy ktokolwiek inny na Jego miejscu dałby radę?